Muzyka hip-hop: twórczość i wykonawstwo

Muzyka hip-hopowa powstała w Nowym Jorku w latach 70. Jej rodowód jest skomplikowany. Swoją rolę odegrały tu występy czarnych komików, piosenkarze bebop, wykonawcy doo-wop, piosenka więzienna i wojskowa, jak również tzw. toasts, rodzaj rymowanych, obscenicznych legend przekazywanych z ust do ust. Ważnym epizodem były melodeklamacje księży, nauki w kościołach, gospel. Najważniejsze: funk i disco. Za pierwsze oficjalnie wydane nagranie hip-hopowe uchodzi wydane przez wytwórnię Rappers Delight grupy Sugarhill Gang z 1979 roku.

Na polskim gruncie hip-hopowy rozdział otworzył Kazik wydanym w 1991 roku (w oficynie Zic Zac) Spalam się. Choć sam twórca odcina się od gatunku, na albumie wykorzystano rapowane teksty, technikę samplingu (próbek wyciętych z cudzych nagrań) i uzyskane dzięki manipulacjom płytami winylowymi skrecze. W 1995 roku w SP Records ukazuje się Wzgórze Ya-Pa-3 Wzgórza Ya-Pa-3. I to ten krążek zwykło się uważać za pionierski. Trzy miesiące po nim Liroy wydał w BMG Alboom, oficjalny debiut. Sprzedaż przekroczyła 400 tys. egzemplarzy.

Źródeł rodzimego hip-hopu było wiele. Największą rolę odegrała kontrkultura lat 80. – reggae, jazz, alternatywny rock, punk rock. Hip-hopowcy przypominali tamto pokolenie nonkonformizmem, walką z konwenansem, uderzaniem w system – decydentów, aparat represji – schematyczną socjologią, ale też fascynacją używkami. Liroy poszedł inną drogą. Jako że polski funk i polskie disco nie istniało, przeszczepił wzorce z Ameryki, naśladując grupy takie, jak Cypress Hill czy House Of Pain. Wraz z płytą Zip Składu, a zwłaszcza wykrystalizowanego z jego składu WWO jasne się stało, że hip-hopowcy zafascynowani są miejskim folklorem, światem, o którym pisał Wiech czy śpiewał Grzesiuk. Już wydana w 1996 roku (SP Records) płyta Kalibra 44 Magia i Miecz pokazała jednak, że rodzimy hip-hop jest zjawiskiem trudnym do powiązania z tym, co działo się wcześniej – tu inspiracje sięgają literatury romantycznej, fantasy, konwencji horrorcore, nie bez znaczenia pozostają ponarkotyczne wizje.

Ostatnie 10 lat polskiego hip-hopu to najważniejszy dla niego okres. Wspiął się na szczyt artystycznych możliwości, następnie, tak jak to miało miejsce na scenie niemieckiej, skomercjalizował się, podupadł i powoli acz systematycznie ewoluuje, usiłując odzyskać dawną pozycję. Wyjątkowymi wydarzeniami są solowe debiuty w niezależnej wytwórni Asfalt Records: Polepione dźwięki Fisza (2000), Masz to jak w banku O.S.T.R. (2001) i Koniec żartów Łony (2001). To wtedy publiczność poznała najbarwniejsze postaci tej sceny i jej dzisiejsze autorytety.

Najpopularniejszą odmianą hip-hopu jest nieodmiennie hip-hop hardcore’owy – najbardziej radykalny i sfrustrowany, najbliższy ulicy, podsuwający młodym słuchaczom gotowe recepty na życie. Choć jego nestorzy – Molesta, Zip Skład, WWO, Peja i JedenSiedem – w ogromnej większości dojrzeli, tonując swój przekaz, znaleźli setki naśladowców w całym kraju. Nie przeszkodziło to jednak wykształcić się grupom wracającym do korzeni hip-hopu (tzw. trueschool, reprezentowany choćby przez Stare Miasto, Eldo, Dizkreta czy Pezeta), ale i zajmujących się jego syntetyczną, taneczną odmianą łączoną z bezczelnym, hedonistycznym przekazem (tzw. bounce, warto wymienić Tedego czy Borixona). Obecnie wspomniane nazwy podgatunków raczej bawią, a to dlatego, że ich przedstawiciele wielokrotnie zmieniali czy łączyli pomysły na swoją twórczość, zaś hip-hop z powodzeniem dążył do syntezy z większością funkcjonujących gatunków: reggae (Paktofonika, Vavamuffin, EastWest Rockers, Jamal), r’nb/soul (Lari Fari, SiStars, Parę Słów, Lilu, Blow), rock/metal (Bakflip, Noconcreto, A.J.K.S.), electro (Wdowa, Zeus, Sokół i Pono, Monopol), ethno/world (donGURALesko, Cisza i Spokój) oraz oczywiście pop (Mezo, Teka, Jeden Osiem L). Najlepszym dowodem jest tu przykład zespołu Afro Kolektyw – po wydaniu trzech płyt dotarł od hip-hopu z elementami disco i funku po organiczny hip-hop jazz, a skończył na zaskakującej, absolutnie autorskiej hybrydzie łączącej hip-hop, house, nową falę, electro i nawiązania do muzyki klasycznej.

Teksty w polskim hip-hopie od początku istnienia gatunku wskazują na dwie przeplatające się ze sobą nieustannie tendencje. Jedna z nich kładzie nacisk na to, jak się mówi – raperzy dbają o to, by rymować gęsto, odpowiednio swe teksty instrumentalizować, stosować efektowne gry słów, kumulować błyskotliwe porównania. Często celem jest udowodnienie swojego mistrzostwa w tej dziedzinie, stąd cała konwencja przechwalania się, nazywana w Stanach braggadoccio. Drugim biegunem jest hip-hop oparty na tym, co się mówi, czyli przekazie – bezwzględnie oceniający, brutalny w formie i treści, z założenia szczery, moralizujący bądź opowiadający historie. Nad językową biegłość stawia życiowe doświadczenie i miażdżącą krytykę władzy. Najlepsi raperzy w ostatnich latach łączą obie tendencje – tak jest u donGURALesko, Fokusa, Ero, abradAba, Trzeciego Wymiaru, O.S.T.R.

Generalizowanie jest w tym wypadku niezwykle niebezpieczne – pokolenie hip-hopu często wydaje się kierować po prostu skamandryckim hasłem „poezjo, na ulicę”. I tak jak różnią się od siebie limeryki, satyry, poematy dygresyjne i liryki, tak różnią się formy wypowiedzi wewnątrz rapu. Duże Pe inspiruje się futuryzmem, Łona kabaretem w wydaniu Przybory czy Lipińskiej, L.U.C. – Witkacym, a Małolat – Łysiakiem. Wojciech Bąkowski z projektu Niwea na wydanej w 2010 roku płycie 01 stworzył nowy język niczym Masłowska, podczas gdy donGURALesko skleił popkulturową mozaikę z tekstów antropologicznych, filozoficznych i religioznawczych. Granic właściwie nie ma. Specyfiką tekstów hip-hopowych jest bardzo wysoka „autocytowalność” – punktem honoru artystów jest spora ilość nawiązań do poprzedników.

 

 fragment tekstu: Marcin Flint Muzyka hip-hop,
w: Raport o stanie muzyki polskiej, Warszawa 2011

 

Kategorie

hip-hop / pop / rock / alternatywa Muzyka klasyczna