Czas Mykietyna

Obserwując młodą polską scenę kompozytorską, zauważamy zmianę ilościową. W kolejnych estetycznych „zmianach warty” w historii muzyki polskiej wyodrębniało się raczej kilka niż kilkanaście kompozytorskich nazwisk. Teraz mamy dobrze ponad 30 nazwisk, które należy brać pod uwagę i które coraz bardziej istotne miejsce zajmują zarówno w polskiej, jak i międzynarodowej muzycznej przestrzeni. Jeszcze trudno jest określić, które zajmą miejsce szczególne, wybitne, a które staną się jedynie tłem nowej polskiej muzyki. Wymieńmy te, które wydają się najbardziej istotne.

 

Bez wątpienia główną postacią tej nowej fali – po Hannie Kulenty i Jacku Grudniu – jest Paweł Mykietyn (1971), którego dotychczasowe osiągnięcia i dorobek stawiają w rzędzie najwybitniejszych kompozytorów polskich bez względu na generację. Szereg jego utworów (Sonety Szekspira, 2000, II Symfonia, 2007, Pasja wg św. Marka, 2008) w pełni zasługuje na miano arcydzieł.

Tak szybko i widowiskowo rozwijającej się kariery kompozytorskiej w polskiej muzyce nie było przynajmniej od pojawienia się młodego Krzysztofa Pendereckiego. Czym więc muzyka Mykietyna zafrapowała? Na samym początku przede wszystkim szczególnym i oryginalnym połączeniem dwóch idiomów kompozytorskich: lubującej się w ekspresyjnych repetycjach estetyki Henryka Mikołaja Góreckiego, znanej szczególnie z jego Recitativów i ariosów i kwartetów smyczkowych, oraz surkonwencjonalnej gry z muzyką przeszłości, znanej z partytur Pawła Szymańskiego. Pomiędzy estetykami tych dwóch kompozytorów muzyka Pawła Mykietyna balansowała ze szczególną wirtuozerią, frapując swadą i przekorą, ludyczną uciechą erudycyjnych skojarzeń muzycznych, ironicznym dystansem i inteligencją w konstruowaniu muzyki, która słuchacza ma cieszyć, jak zmyślnie (algorytmicznie) wykoncypowana, postmodernistyczna zabawka.

Utwory z ostatniej dekady wskazują na estetyczną przemianę, jaka się w muzyce Pawła Mykietyna dokonała. Z postmodernistycznego żonglera, bawiącego nas swymi grami i zabawami z idiomami muzycznej przeszłości, inteligentnego kuglarza dostarczającego słuchaczom uciechy i siurpryzy, Paweł Mykietyn przeobraził się w jedną z głównych postaci polskiej (i nie tylko polskiej) sceny kompozytorskiej, dźwiękami swych utworów i nutami swych partytur skłaniając do głębokiej refleksji, która z zabawą nie ma już wiele do czynienia. Jego ostatnie utwory – choćby Sonety Szekspira na sopran męski (choć jakże pięknie brzmiące też w kreacji Olgi Pasiecznik) i fortepian (2000), Ładnienie na baryton (Jerzego Artysza), mikrotonowo strojony klawesyn i kwartet smyczkowy do poezji Marcina Świetlickiego (2004), II Kwartet smyczkowy napisany dla kwartetu Kronos (2006), Sonata na wiolonczelę solo lub z elektroniką (2006), II Symfonia z 2007 roku i Pasja wg św. Marka z 2008 roku zdają się być estetycznym wstrząsem w pejzażu polskiej współczesności kompozytorskiej – to głos tej muzyki jest dziś jednym z najważniejszych egzystencjalnie, metafizycznie najgłębszych i najbardziej poruszających. Między młodym jeszcze (świetnie i imponująco zaznaczającym swe istnienie na mapie naszej nowej muzyki) i już średnim pokoleniem (m.in. Hanna Kulenty, Jerzy Kornowicz, Jacek Grudzień) polskich kompozytorów promieniuje talent Pawła Mykietyna. Historycznie postać – pomost, choć indywidualność osobna i niepowtarzalna.

II Symfonia, napisana w 2007 roku i wykonana po raz pierwszy podczas koncertu inaugurującego 50. "Warszawską Jesień", rekomendowana przez Międzynarodową Trybunę Kompozytorów w Dublinie, dała kompozytorowi muzyczną Nagrodę Mediów Publicznych (Polskiego Radia i Telewizji) – Opus 2007, przyznaną po raz pierwszy (i ostatni – ogłoszenie i wręczenie nagrody Opus 2008 Pawłowi Mykietynowi za Pasję wg św. Marka zostało zablokowane decyzją zarządów PR i TV, konkurs z powodów finansowych odwołujących). Ten utwór udowadnia, że w muzyce polskiej po III (1983) i IV (1992) Symfonii Witolda Lutosławskiego komponowanie symfonii, gatunku muzycznego „stwarzającego świat”, jest wciąż możliwe. Bez postmodernistycznych grymasów, bez niewiary w wielkie narracje, choć ze śladem postmodernistycznego myślenia i z przyzwoleniem na istnienie narracji szczegółowych. Ta Symfonia jest wielka w swym – w sferze estetyki – geście symbiozy tego, co modernistyczne, i tego, co postmodernistyczne. To samo dotyczy Pasji wg św. Marka, która miała swe prawykonanie we wrześniu 2008 podczas festiwalu "Wratislavia Cantans", a będącej estetycznym wstrząsem dla tego obrosłą bogatą tradycją gatunku. Jeśli Pasja wg św. Łukasza Krzysztofa Pendereckiego stała się swoistą „wieżą triangulacyjną” w muzyce połowy lat 60., taką samą „wieżą” staje się Pasja Mykietyna schyłku pierwszej dekady XXI wieku.

II Symfonia i Pasja przenoszą nas ponad granicami – okazuje się, że sztucznych – podziałów. Symptomatycznym znakiem „czasu Mykietyna” było skierowanie do niego zamówienia na utwór z okazji 30-lecia Solidarności (Vivo, 2010) i utworu na inaugurację polskiej prezydencji w Unii Europejskiej (lipiec 2011).

fragment tekstu: Andrzej Chłopecki Twórca, czyli wytwórca wartości kultury muzycznej,
w: Raport o stanie muzyki polskiej, Warszawa 2011

Kategorie

Muzyka klasyczna