Muzyka w polskim filmie w roku 2012

Muzyka w 2012 gościła na ekranach polskich kin bardzo często, głównie z racji tego, że dwa filmy ze ścisłej czołówki rodzimego box office’u oraz jeden nagrodzony Orłem, poświęcone były właśnie postaciom muzyków, czy to prawdziwych czy wymyślonych.

Do tych pierwszych należy słynny jazzman, którego w dokumencie Komeda, Komeda…  (reż. Natasza Ziółkowska-Kurczuk, muz. Krzysztof Komeda, Mariusz Ostański) wspominają jego współpracownicy i młodsze pokolenie, choć w nieco wydumanym kontekście poznańskiego pochodzenia. Inna sprawa, że wyróżnienie akurat tego filmu najbardziej ponoć prestiżową i kulturotwórczą polską nagrodą filmową za najlepszą muzykę zakrawa o dowcip z brodą. 

Zupełnie inna sprawa z ulubieńcem publiczności, Jesteś Bogiem (reż. Leszek Dawid, muz. Rahim i Fokus), fabularyzowanej historii hiphopowego zespołu Paktofonika. Jego współtwórca – pionier gatunku i założyciel Kalibra 44, słynny Magik – nie wytrzymał presji rodziny oraz sukcesu, popełnił samobójstwo. Nim to się jednak stało, grupa nagrała legendarny album Kinematografia, skąd pochodzą takie hity, jak Ja to ja czy tytułowe Jestem Bogiem. Film nie tylko przedstawia genezę Paktofoniki czy dramat Magika, ale po raz pierwszy w polskim kinie mainstreamowym daje wgląd w warsztat hiphopowców, tajemnicę fristajlu, poszukiwanie sampli i rymów – zasługi nie do przecenienia. Poza tym, jak rzadko kiedy, ukazuje związek życia i sztuki na przykładzie przekonującym: jak widać, przekonującym dla półtora miliona widzów. 

Muzyka jako temat pełni również kluczową rolę w bardzo oczekiwanym, choć ogólnie rozczarowującym Moim rowerze (reż. Piotr Trzaskalski, muz. Wojciech Lemański). Wśród głównych bohaterów, mężczyzn z trzech pokoleń usiłujących siebie zrozumieć we wspólnej podróży, znajdziemy bowiem ojca - pianistę klasycznego oraz dziadka - klarnecistę jazzowego – w tej roli sam Michał Urbaniak, debiutujący w pierwszym planie. Odmienne gatunki muzyczne (wnuk słucha oczywiście hip-hopu, nagranego zresztą przez syna reżysera) służą tu do nie tylko do podkreślania pokoleniowych różnic, ale także do charakteryzowania postaci. Między rygorem partytury W. A. Mozarta a lekkością improwizacji Benny’ego Goodmana zieje przepaść, którą zasypać mogą tylko minimalistyczne uzupełnienia Wojciecha Lemańskiego. 

Jan Duszyński: Pokłosie (muzyka z filmu)Pozostałe filmy używają muzyki już bardziej zwyczajnie, co opiszę raczej wedle klasyfikacji z obszaru kina, wychodząc od produkcji wysokobudżetowych i zmierzając w stronę art house’u i offu. Jak to zwykle u nas bywa, te pierwsze zdominowało kino historyczne. Co szczególnie zwraca uwagę, to że poziom artystyczny tu zastosowanej muzyki oraz technika jej napisania oraz nagrania niczym nie odbiega od światowych standardów. Szczególnie tę jakość słychać w Pokłosiu (reż. Władysław Pasikowski, muz. Jan Duszyński), gatunkowej hybrydzie między thrillerem a westernem. Kompozytor znakomicie włada orkiestrą symfoniczną i oryginalną melodyką, stopniuje napięcie smyczkami, dodaje oddechu wokalizą, a ścieżka dźwiękowa pełni kluczową funkcję w budowaniu dramaturgii. 

Z kolei W ciemności (reż. Agnieszka Holland, muz. Antoni Łazarkiewicz) nader oszczędnie używa nowo skomponowanych utworów, sytuując się w tradycji wojennego dramatu. Zwraca uwagę dwuznaczny akompaniament walcu Straussa przy scenie inspekcji i rozstrzelania, natomiast kompozytor może rozwinąć skrzydła dopiero przy napisach końcowych. Co innego w niewątpliwie nadużywającym bombastycznych, marszowych motywów niedoszłym hicie Hans Kloss – Stawka większa niż śmierć (reż. Patryk Vega, muz. Łukasz Targosz). Estetycznie blisko tu do Incepcji Hansa Zimmera, choć niestety wiele partii instrumentalnych zostało zaprogramowanych na komputerze. Ujmują natomiast stylizacje peerelowskiej muzyki rozrywkowej i jazzowej z trąbką czy kontrabasem albo grepsy w stylu gitary na podkreślenie hiszpańskiej lokacji czy niemiecki hymn śpiewany przez dzieci-cherubinki. 

Trzaska gra Różę - Kilogram (2013)W bardziej ambitnych, antyheroicznych i demaskatorskich rozliczeniach z wojennymi mitami – Róży (reż. Wojtek Smarzowski, muz. Mikołaj Trzaska) i Obławie (reż. Marcin Kryształowicz, muz. Michał Woźniak) – muzyka rozbrzmiewa rzadko, ale za każdym razie znacząco. Zredukowane do granic możliwości, do wielkiej tercji klarnetu i suchego rytmu wybijanego na ramie bębna, kawałki Trzaski gorzko komentują ponurą wizję Smarzowskiego. Ostatnio jazzman przedstawił rozbudowane wersje motywów z całej twórczości swego stałego reżysera w projekcie Trzaska Mówi Movie (MFF T-Mobile Nowe Horyzonty), ale lejtmotyw z Róży niewątpliwie wchodzi do kanonu polskiej muzyki filmowej. W drugim ze wspomnianych obrazów zwraca uwagę oryginalne instrumentarium (m.in. trąbka, okaryna) oraz subtelne nawiązania do epoki prześwitujące poza zwyczajowy minimalizm. 

Dwie nasze gwiazdy sceny komponowanej i improwizowanej także w zeszłym roku nie spoczywały na laurach, współtworząc najbardziej ambitne pozycje kin artystycznego. W sypialni (reż. Tomasz Wasilewski, muz. Leszek Możdżer) bardzo inteligentnie używa rozmazanego, ambientowego pogłosu, którym charakteryzuje zagubioną, rozedrganą bohaterkę. W Bez wstydu (reż. Filip Marczewski, muz. Paweł Mykietyn) wyróżniają się sola klarnetu czy fortepianu, w addytywnej technice oddając rozwój zakazanego, kazirodczego związku między siostrą a bratem. Jeśli idzie zaś o przenikliwą analizę więzi między ojcem a synem w Lęku wysokości (reż. Bartosz Konopka, muz. Maciej Cieślak), to  najważniejszą rolę odgrywają tu dźwięki fonosfery – co zbliża go do standardu światowego art house’u, u nas upostaciowionego przez pozbawionego muzyki Z daleka widok jest piękny (reż. Wilhelm i Anka Sasnalowie). 

Józef Skolimowski: Ixjana (muzyka do filmu) - Sony Music Entertainment (2012)W innych przypadkach muzyka służy zazwyczaj do wyznaczania gatunkowej specyfiki. Yuma (reż. Piotr Mularuk, Honorata Andryszkiewicz, muz. Jan P. Muchow) rozgrywa się w dzikich latach 90. na polsko-niemieckim pograniczu, ale błyskotliwa ścieżka dźwiękowa autorstwa czeskiego kompozytora sugeruje nam a to western, a to parodię, inkrustując smyczki szlagierami międzywojnia czy wczesnego kapitalizmu.  Zagmatwana fabularnie i pełna pretensji Ixjana (reż. Józef i Michał Skolimowscy, muz. Józef Skolimowski) za sprawą wyrazistej muzyki, stylizowanej na amerykański noir, okazuje się wystylizowaną wydmuszką.  Z kolei w Big Love (reż. Barbara Białowąs, muz. Mariusz Szypura) teksty śpiewane przez bohaterkę,  nastoletnią liderkę hardrockowego bandu – w rzeczywistości  Adę Szulc, gwiazdkę programu "X-Factor" – obnażają, niestety, psychologiczną płyciznę tego melodramatu. 

No cóż, w końcu do polskich kin trafiło w zeszłym roku ponad 40 pełnometrażowych filmów i nawet jeśli pominiemy większość dokumentów czy produkcji dla dzieci, to czy musimy jeszcze znęcać się nad jak zawsze przyzwoitą, ale kolejną z rzędu jazzowizną w Sztosie 2 (reż. Olaf Lubaszenko, muz. Krzesimir Dębski), gitarowymi melodyjkami rodem z seriali TVN w Nad życie (reż. Anna Plutecka-Mesjasz, muz. Mateusz Pospieszalski) czy wiązanką niby innych, ale wciąż podobnych przebojów w Kacu Wawa (reż. Łukasz Karwowski, muz. Piotr Komorowski)? Warto odnotować trzy tegoroczne znaczące koprodukcje – W ciemności, Yuma i Rzeź (reż. Roman Polański, muz. Alexandre Desplat) – gdyż w ramach dwóch ostatnich zatrudniono zagranicznych kompozytorów, w tym jednego z najbardziej utytułowanych.  

O nagrodach w przypadku 2012 roku trudno pisać, bo w Gdyni laury powędrowały do obrazu z roku poprzedniego – Drogi na drugą stronę (reż. Anca Damian, muz. Piotr Dziubek). Z kolei na jesieni 2013 roku została nagrodzona Papusza (Reż. Krzysztof Krauze, muz. Jan Kanty-Pawluśkiewicz) mająca tam swoją premierę. Na Transatlantyku w Poznaniu, w ramach konkursu Young Composer I miejsce zajął Szwed Daniel Beijbom, a dopiero kolejne przypadły Polakom: Janowi Glembotzkiemu (II) i Pawłowi Pudło (III ); z kolei w kategorii improwizacji, Instant Composition Contest,  triumfował Jacek Szwaj.

Jan Topolski Muzyka w polskim filmie,
w: Muzyka polska 2012. Raport roczny [nieopubl.]

Kategorie

Edukacja muzyczna Muzyka klasyczna