Pop, rock i pochodne

W dziedzinie muzyki popularnej trudno dziś o lepsze mierniki niż telewizja, która muzykę prezentuje najczęściej przy okazji programów rozrywkowych jako tło lub też w audycjach telewizji śniadaniowej, oraz program Sali Kongresowej w Warszawie, która wciąż, pomiędzy kabaretami i benefisami gwiazd telewizji, prezentuje krajowych muzyków, ale przede wszystkim tych z wypracowaną od lat pozycją (Maryla Rodowicz, Lady Pank) albo dorobkiem serialowym (marcowa „Gala piosenki serialowej”).

To wszystko, co z polskiej piosenki zostało, zmierza od kilku lat w stronę tradycyjnych wzorców: liryzmu, długiej frazy, średniego tempa i prostoty rytmicznej. Nade wszystko jednak – celebracji pozorów wyrafinowania. Wielki sukces sprzedażowy Piotra Rubika w ciągu ostatnich pięciu lat zaliczyć należy oczywiście do tego właśnie nurtu. W końcu Rubik pisze piosenki, które tylko odpowiednio obudowuje formalnie – co zresztą charakterystyczne dla polskiego popu uważającego za nobilitację lukrowanie zwrotek i refrenów pompatycznymi aranżacjami orkiestrowymi. W dodatku wpisujące się w bezpieczny medialnie świat moralności katolickiej. Co ciekawe, nawet Rubik nie odnosi się do tradycji gospel. Tej bowiem polska piosenka popularna – którą rozumiemy tu jako pop – unika.

Prosta, z motywami możliwie łatwymi do zapamiętania, a przede wszystkim wspólnego śpiewania – taka jest ta piosenka. Bliska wzorcom francuskich variétés i włoskiej piosenki festiwalowej, ale już nie anglosaskiej muzyce rozrywkowej wychodzącej najczęściej z nastawionych na połączenie prostoty z wirtuozerią wykonawczą gatunków takich jak blues, soul czy właśnie gospel. Nurt polskiego białego soulu znalazł swoich bohaterów w osobach Natalii Kukulskiej (przez moment) oraz grupy Sistars (której wokalistki rozpoczęły ostatnio kariery solowe), ale okazał się trudny do sprzedania, drogi i czasochłonny w promocji. Najbardziej utrwalone w Polsce rynkowo wzorce prezentują wokaliści: Andrzej Piaseczny, Ryszard Rynkowski i Stachursky, co odbija się w wynikach sprzedaży (z uzyskaniem pełnych danych o tych ostatnich są jednak problemy, stąd dalej posiłkujemy się ogłaszanymi publicznie wyróżnieniami fonograficznymi, tzw. złotymi i platynowymi płytami).

Wobec twórczości rozrywkowej, która ma trafiać do jak najszerszego grona słuchaczy, trudno o bardziej sprawiedliwy miernik niż rynkowa sprzedaż fonogramów. Ale gdy spojrzymy na wyniki sprzedaży polskich albumów w ostatnich trzech latach, dostrzeżemy prawidłowości dość zaskakujące. Sukces Spisu rzeczy ulubionych Andrzeja Piasecznego (podwójna platynowa płyta, dająca ponad 60 tys. sprzedanych nośników) po raz kolejny pokazuje prymat Seweryna Krajewskiego jako autora ulubionych przebojów Polaków. Sukces ten maleje jednak w zestawieniu z największymi przebojami muzyki poważnej (sprzedające się w nakładach przekraczających 40 tys. egz. albumy Rafała Blechacza) i jazzu (Live At Palladium Agi Zaryan – również ponad 40 tys. egz.), choćby w odmianie łatwej do przyswojenia. Te ostatnie zresztą to odprysk światowego trendu – repertuar jazzu wokalnego (Diana Krall) sprzedaje się dobrze, a płyty pop opakowywane jako jazz (Norah Jones) radzą sobie jeszcze lepiej. Rzecz w tym, że nawet tam tego typu wydawnictwa nie zrównują się w notowaniach z największymi hitami roku. Świadczy to o słabości krajowej muzyki pop. Polska scena pop zarabia na koncertach, w telewizji, ale pod względem sprzedaży płyt jest wciąż w bardzo mizernej kondycji.

To siła oddziaływania telewizji i radia sprawiła również, że muzyka klubowa – rozumiana jako różne style muzyki tanecznej z Wielkiej Brytanii rozwijające się w latach 90. – ustąpiła miejsca melodyjnej, piosenkowej, ale również eksponującej mocną taneczną stronę rytmiczną muzyce dominującej na kontynencie, zwanej czasem eurodance. To wzorzec wspierany przez telewizyjną serię widowisk plenerowych „Hity na czasie” oraz radio Eska. Ta muzyka wypełniła w znacznej mierze lukę po disco-polo (prostej i tworzonej na tanich instrumentach muzyce wydawanej poza dużym przemysłem płytowym, podczas gdy dance to już regularna część dużego przemysłu), którego znaczenie rynkowe bardzo osłabło i który wraca co najwyżej na fali nostalgii za starymi przebojami. Podążenie w stronę muzyki dance było powodem sukcesu Agnieszki Chylińskiej, niegdyś śpiewającej mocne rockowe piosenki z zespołem O.N.A., a dziś gwiazdy choćby scen „Hitów na czasie” (platynowa płyta Modern Rocking – ponad 30 tys. egz.).

Głównym miejscem prezentacji muzyki pop w telewizji są programy typu „zostań gwiazdą” (od Szansy na sukces w TVP, poprzez Idola w Polsacie, po Mam talent w TVN) prezentujące z reguły nowe estradowe wersje znanych przebojów polskich i zagranicznych wykonawców, a także teleturnieje – ze święcącym największe triumfy w dziedzinie oglądalności programem Jaka to melodia?. Ten ostatni jest krajową wersją amerykańskiego formatu Name That Tune. Prezentuje zagrane w prosty sposób wersje znanych przebojów w stylizacji odpowiadającej zarówno odbiorcom muzyki festiwalowej, jak i weselnej. Uczestnicy zgadują tytuł piosenki po jak najkrótszej muzycznej podpowiedzi. Teleturniej jest prowadzony przez Roberta Janowskiego, nadawany w TVP 1 z sukcesami od 1997 roku – aktualnie codziennie od poniedziałku do niedzieli. Pod koniec roku 2010 gromadził regularnie 3-milionową widownię (dane Nielsen Audience Measurement), co wciąż czyniło go liderem wczesnowieczornego pasma. Program nadawany jest codziennie i pozostaje od lat bez wątpienia najpopularniejszym programem muzycznym w Polsce, a zarazem największym źródłem wiedzy o muzyce dla milionów telewidzów. Jaka to melodia?, podobnie jak wielkie telewizyjne show w rodzaju Kocham cię, Polsko czy Taniec z gwiazdami, działają w specyficznym modelu, dla którego centralnym punktem jest zespół profesjonalnych muzyków, którzy są w stanie szybko opanować i zagrać dowolną melodię rozrywkową. Niektóre z tych telewizyjnych grup robią kariery poza anteną, wydając płyty i koncertując (przykładem jest tu Orkiestra Adama Sztaby, która wydała cztery albumy – dwa zdobyły status złotych płyt). To prowadzi do szczególnego na polskim rynku zjawiska: połączenie ról autora i wykonawcy typowe dla muzyki popularnej od lat 60. znika na rzecz telewizyjnego kultu elastycznych wykonawców umiejących zagrać każdy motyw. „Piosenka” – w myśl tytułowej frazy teleturnieju Jaka to melodia? – zmienia się w powszechnym mniemaniu właśnie w „melodię”. A życie muzyczne widziane z perspektywy telewizji polega na nieustannym odgrywaniu starych przebojów. Ma to wpływ na rynek wydawnictw płytowych. 

Bartek Chaciński Uwagi o strukturze twórczej wybranych obszarów: pop, rock i pochodne,
w: Raport o stanie muzyki polskiej, Warszawa 2011

 

Kategorie

Edukacja muzyczna hip-hop / pop / rock / alternatywa